Dynamiczny rozwój bezzałogowych statków powietrznych (BSP, potocznie dronów) sprawił, że stały się one powszechnie dostępne i wykorzystywane w wielu dziedzinach – od fotografii po cele wojskowe. Równocześnie rośnie zagrożenie ze strony dronów używanych w sposób złośliwy lub nielegalny, co napędza rozwój technologii do ich wykrywania i zwalczania. Obecnie obserwujemy wyścig zbrojeń technologicznych pomiędzy systemami antydronowymi (C-UAS) a coraz bardziej zaawansowanymi dronami autonomicznymi. Szczególnym wyzwaniem są drony działające autonomicznie bez sygnału GPS, nawigujące za pomocą kamer (wizji komputerowej) lub systemów inercyjnych, a nawet wykorzystujące łączność światłowodową zamiast fal radiowych. W niniejszym artykule omawiamy aktualne trendy i wyzwania związane z wykrywaniem i neutralizacją takich dronów oraz rozwijane nowe rozwiązania technologiczne. Przyglądamy się również ograniczeniom stosowania tych technologii w czasie pokoju – w środowisku miejskim, podmiejskim oraz w pobliżu infrastruktury krytycznej.
Autonomiczne drony bez GPS – nowe wyzwanie
Tradycyjne małe drony zwykle polegają na sygnałach radiowych do sterowania (np. Wi-Fi, RC) oraz na sygnale GPS do nawigacji. To czyni je podatnymi na klasyczne metody obrony, takie jak zagłuszanie częstotliwości radiowych lub sygnału GPS. Jednak obecnie pojawia się coraz więcej dronów potrafiących operować w środowisku bez GPS, czyli samodzielnie nawigować bez dostępu do satelitarnych systemów nawigacji
Wykorzystują one kombinację nawigacji inercyjnej (opartej o żyroskopy i akcelerometry) oraz widzenia maszynowego – kamery z algorytmami AI analizującymi obraz, aby unikać przeszkód i śledzić trasę. Przykładem jest system Shield AI Hivemind, który dzięki sztucznej inteligencji pozwala dronom działać bez GPS i bez łączności z operatorem, autonomicznie poruszając się w strefie walki. Również producent dronów Skydio wyposażył swoje urządzenia w zaawansowane systemy wizyjne, umożliwiające im autonomiczną nawigację i świadomość otoczenia
Drugim trendem utrudniającym zwalczanie dronów jest minimalizacja emisji sygnałów. Dron działający całkowicie autonomicznie może nie emitować żadnych sygnałów radiowych, przez co staje się niewidoczny dla detektorów wykrywających komunikację RF. Co więcej, pojawiają się drony wykorzystujące do komunikacji łącze światłowodowe – czyli mające fizyczną linię (cienki światłowód) łączącą je z operatorem. Takie drony na uwięzi (tethered UAV) są już oferowane na rynku – np. platforma HoverMast-Lite firmy Sky Sapience może unosić się 100 m nad pojazdem przez całą dobę, zasilana z ziemi i sterowana światłowodem, co daje jej odporność na zakłócenia (cyber immunity) oraz możliwość działania w środowisku bez GPS
Oczywiście zasięg takiego drona jest ograniczony długością kabla, ale w zamian praktycznie nie da się go zakłócić falami radiowymi. Podobne eksperymenty prowadzą także armie – pojawiają się doniesienia o dronach zwiadowczych ciągnących za sobą rozwijany światłowód, dzięki czemu są odporne na wojskowe systemy walki elektronicznej, choć okupione to jest mniejszą swobodą ruchu (dron na „smyczy”)
Konsekwencje: Tak zaawansowane drony stanowią ogromne wyzwanie dla klasycznych systemów antydronowych. Zagłuszarki częstotliwości (jammery) stają się bezużyteczne, gdy dron nie polega na komunikacji radiowej ani GPS – wiele obecnych broni antydronowych opartych na zakłócaniu sygnałów traci skuteczność wobec dronów zdolnych operować w trybie w pełni autonomicznym
To wymusza rozwój nowych metod wykrywania (bazujących na fizycznej detekcji obiektu, a nie jego emisjach) oraz neutralizacji dronów poprzez bezpośrednią ingerencję (fizyczne unieszkodliwienie), a nie tylko zakłócanie ich łączności.
Wykrywanie i śledzenie dronów autonomicznych
Podstawą systemu antydronowego jest wczesne wykrycie zagrożenia. W przypadku dronów, które nie zdradzają się emisją fal radiowych, detekcja musi opierać się na innych sygnałach – echo radarowe, sygnatura wizualna lub termiczna, dźwięk silników itd. Współczesne systemy C-UAS korzystają często z wieloczujnikowego podejścia, łącząc informacje z różnych typów sensorów dla zwiększenia skuteczności. Do najczęściej stosowanych należą
- Radar przeciwdronowy – specjalistyczne radary dostosowane do wykrywania małych, nisko lecących celów o niewielkiej skutecznej powierzchni odbicia (RCS). Zapewniają detekcję na dystansie od kilkuset metrów do kilku kilometrów, w zależności od mocy i częstotliwości. Nowoczesne radary potrafią odróżniać ruch wirników drona (charakterystyczne sygnatury dopplerowskie) od ptaków czy innych obiektów, ale w środowisku miejskim ich skuteczność może spadać przez clutter (wielokrotne odbicia od budynków). Przykładowo radar QinetiQ Obsidian wykrywa małe drony z odległości ~3,5 km. Coraz częściej wykorzystuje się sztuczną inteligencję do analizy sygnałów radarowych w celu klasyfikacji obiektów.
- Czujniki elektrooptyczne (EO/IR) – czyli kamery dzienne i termowizyjne o wysokiej rozdzielczości, często sprzężone z algorytmami wykrywania ruchu i rozpoznawania kształtów dronów. Pozwalają one identyfikować wizualnie obiekt po wykryciu go np. radarem. W dzień kamery optyczne mogą śledzić drona na kilkaset metrów (dron wielkości DJI Phantom widoczny jest z ~500 m wzrokowo), w nocy pomagają kamery IR wychwytujące ciepło silników lub baterii. Wadą jest podatność na warunki pogodowe (mgła, deszcz) i tło – w mieście mały dron może zlewać się z zabudową. Niemniej postępy w wizji komputerowej sprawiają, że system może sam alarmować operatora o wykryciu podejrzanego obiektu na obrazie z kamery.
- Detektory akustyczne – nasłuchują charakterystycznego dźwięku wirników drona. Zespół mikrofonów kierunkowych może triangulować źródło dźwięku. Ta metoda jest pasywna (nie zdradza swojej obecności), ale ograniczona zasięgiem (zwykle < 300 m dla małego drona) i podatna na zakłócenia hałasem otoczenia (miasto, wiatr). Miewa też problem z odróżnieniem drona od np. kosiarki czy kosiarki w oddali, choć biblioteki dźwięków i AI pomagają klasyfikować obiekty.
- Analizatory widma RF – nasłuchują sygnałów radiowych charakterystycznych dla komunikacji drona z kontrolerem (np. telemetria, transmisja wideo). W wielu przypadkach użycia dron wysyła dane w paśmie Wi-Fi lub podobnym – detektor może wykryć obecność takiej emisji, zidentyfikować częstotliwość, a nawet zidentyfikować model drona po sygnaturze protokołu czy adresach MAC. Jednak dla dronów, które nie nadają (emisja zerowa) lub używają niestandardowych rozwiązań (np. łącze optyczne), detektory RF są ślepe.
Żaden pojedynczy czujnik nie daje gwarancji wykrycia wszystkich zagrożeń, dlatego fuzja danych z wielu sensorów stała się standardem. Integracja radaru, kamer, mikrofonów i nasłuchu RF w jeden system pozwala zwiększyć pewność i zmniejszyć fałszywe alarmy
Na przykład radar wykrywa obiekt, kamera optyczna potwierdza, że to dron (a nie ptak), a system RF skanuje, czy obiekt emituje sygnał – to wszystko razem daje pełniejszy obraz sytuacji. Taka wielowarstwowa detekcja jest kluczowa zwłaszcza przy rosnącym zagrożeniu rojami dronów, gdzie naraz pojawia się wiele celów. Sensory działające razem mogą skuteczniej śledzić liczne szybkie obiekty i rozróżniać je od zjawisk tła
Nowym obszarem badań są niekonwencjonalne metody wykrywania dostosowane do dronów stealth i autonomicznych. Przykładowo, rozwijane są koncepcje kwantowych radarów lub sensorów, które potencjalnie mogłyby wykrywać obiekty o bardzo małej odbiciowości radarowej dzięki zjawiskom kwantowym (choć to wciąż w sferze laboratoriów)
Inne pomysły to wykrywanie zaburzeń w polu magnetycznym czy polu elektrycznym spowodowanych obecnością drona – co mogłoby sygnalizować nawet drona, który nie emituje dźwięku i jest niewidoczny gołym okiem. Póki co jednak najbardziej skuteczne jest kombinowanie klasycznych sensorów z nowoczesną obróbką sygnału.
Neutralizacja i zwalczanie dronów
Samo wykrycie drona to połowa sukcesu – kolejnym krokiem jest unieszkodliwienie zagrożenia zanim wyrządzi szkodę. Metody neutralizacji dronów dzielą się generalnie na dwie kategorie: „miękkie” (soft-kill) – które zakłócają lub przejmują kontrolę nad dronem bez jego fizycznego niszczenia, oraz „twarde” (hard-kill) – które polegają na fizycznym zestrzeleniu, uszkodzeniu lub przechwyceniu drona. Poniżej omawiamy główne podejścia, wraz z ich przydatnością przeciw dronom autonomicznym:
- Zakłócanie radiowe (jamming) – najbardziej popularna dotąd metoda, polegająca na emitowaniu silnego sygnału radiowego zagłuszającego częstotliwości używane przez drona. Dostępne są ręczne karabiny zagłuszające oraz stacjonarne nadajniki o większej mocy. Zakłócanie może przerwać łączność drona z operatorem, zmusić go do lądowania lub powrotu do domu. Można też zagłuszyć pasmowe sygnały GPS, pozbawiając dron informacji o położeniu. Jednak w przypadku dronów autonomicznych efektywność jammerów dramatycznie spada – jeśli dron nie potrzebuje zewnętrznego sygnału (bo ma trasę wgrana i nawigację inercyjną) lub korzysta z łącza światłowodowego, to zagłuszarka nic nie wskóra. To poważny problem, bo wiele obecnych systemów (np. polski SkyWiper EDM4S używany w Ukrainie) opiera się właśnie na jammingu. Przewiduje się, że w przyszłości wszechobecne zakłócenia zmuszą drony do pełnej autonomii, co dodatkowo napędzi to błędne koło wyścigu zbrojeń.
- Przejęcie kontroli (cyber, spoofing) – zamiast zagłuszać, można próbować przejąć kontrolę nad dronem. Niektóre systemy nadają fałszywe komendy lub tworzą podstawiony sygnał GPS (GPS spoofing), oszukując dron co do jego pozycji. Inne celują w luki protokołów komunikacyjnych komercyjnych dronów – np. wysyłając polecenie awaryjnego lądowania właściwe dla danej marki. Istnieją też prototypy tzw. cyber-kidnap – włamujące się do oprogramowania drona i przejmujące nad nim kontrolę. Niestety, te techniki znów wymagają, by dron był podatny – a więc miał aktywną łączność lub słabe zabezpieczenia. W przypadku niestandardowych, militarnych dronów działających offline zastosowanie „cybernetycznego przejęcia” jest mało realne w locie. Możliwe jest ewentualnie oszukanie sensorów autonomicznego drona – np. oślepienie kamer jasnym laserem lub zakłócenie kompasu silnym polem magnetycznym – co mogłoby zaburzyć jego nawigację. Takie pomysły są jednak trudne do wdrożenia praktycznie (trzeba np. trafić wiązką laserową w kamerę drona lecącego kilkaset metrów dalej).
- Kinetyczne zestrzelenie – czyli po prostu strącenie drona fizycznie pociskiem lub innym obiektem. Najbardziej oczywiste są klasyczne środki ogniowe: od strzelb gładkolufowych (na bliski dystans), przez karabiny maszynowe, aż po armaty przeciwlotnicze małego kalibru. Przykładowo, na potrzeby zwalczania dronów opracowano specjalną amunicję 30 mm z zapalnikiem zbliżeniowym (programowalną), którą można strzelać z systemów takich jak Rheinmetall Skynex czy brytyjski Terrahawk Paladin. Trafienie kinetyczne bezpośrednie ma tę zaletę, że nie obchodzi drona, jak bardzo jest autonomiczny – fizyczne uszkodzenie eliminuje każdy statek. Wadą są jednak kwestie bezpieczeństwa – pociski spadające w obszarze zurbanizowanym mogą wyrządzić szkody poboczne. Ponadto ostrzelanie małego, manewrującego drona wymaga precyzji i szybkiego systemu kierowania ogniem, najlepiej z pomocą radarów i AI. Mimo to, kinetyka pozostaje bardzo skuteczna – oceniono, że doświadczony system dział potrafi niszczyć nawet do 8–12 dronów na minutę (o ile ma tyle celów i amunicji). W sytuacji ataku rojem, rozlokowanie kilku takich systemów wokół chronionego obszaru daje szansę obrony przez klasyczne „gorące ołowiane powitanie”.
- Przechwycenie w sieć lub zderzenie – bardziej finezyjną metodą fizycznej neutralizacji jest wystrzelenie sieci w kierunku drona, aby zaplątać jego śmigła. System SkyWall wykorzystuje przenośny granatnik pneumatyczny strzelający pociskiem, który rozwija sieć i spadochron – po uwięzieniu drona, spada on łagodnie na ziemię. Takie rozwiązania są stosunkowo bezpieczne dla otoczenia (dron nie spada jak kamień, tylko opada na spadochronie) i nie generują odłamków. Zasięg jednak jest ograniczony (typowo 100-150 m skutecznie). Innym podejściem jest użycie drona przechwytującego – szybkiego BSP wyposażonego w sieć lub specjalną konstrukcję do taranowania – który ściga wrogiego drona i fizycznie go unieszkodliwia. Firma Fortem rozwija system DroneHunter – autonomicznego drona chwytającego intruza w siatkę. Takie „walki dronów” to bardzo ciekawy kierunek, bo można neutralizować cel nawet w powietrzu poza obszarem chronionym. Wymaga to jednak zaawansowanej autonomii i precyzyjnego śledzenia celu (to również wyścig AI – dron myśliwy vs dron-ofiara manewrujący uniki). W 2016 r. głośno było też o pomyśle holenderskiej policji… tresowania orłów do łapania dronów z powietrza. Choć ptaki rzeczywiście potrafiły chwytać małe quadcoptery, projekt zarzucono z uwagi na nieprzewidywalność zwierząt i ryzyko zranienia.
Wielosensorowa infrastruktura pozwala wykryć drona i śledzić go w różnych pasmach, a następnie podjąć działania neutralizujące – np. skierować wiązkę zakłócającą RF.
- Broń skierowanej energii (DEW) – coraz większe nadzieje pokłada się w laserach dużej mocy oraz wysokoenergetycznych mikrofalach (HPM) do zwalczania dronów. Lasery mogą natychmiast razić cel prędkością światła, wypalając w nim dziury lub uszkadzając elektronikę. Już dziś demonstruje się systemy laserowe zdolne strącać małe drony w kilka sekund skupionej wiązki. Atutem jest niski koszt strzału (impuls laserowy jest tańszy od wystrzelenia rakiety) oraz możliwość płynnego przenoszenia ognia z celu na cel, co kusi przy zwalczaniu rojów. Z kolei broń mikrofalowa generuje impuls elektromagnetyczny (EMP) o dużej mocy, który usmaży elektronikę drona lub zakłóci jej działanie. Jedno urządzenie HPM może objąć stożkiem promieniowania wiele dronów naraz, obalając całą chmarę w ułamku sekundy. Przykładowo armia USA testowała generator mikrofali „Phaser”, a firma Epirus opracowała przenośny system HPM Leonidas. Zarówno lasery, jak i HPM cechują się skutecznością niezależną od trybu nawigacji drona – autonomiczny czy nie, zostanie fizycznie uszkodzony. Wyzwania to duży pobór mocy, potrzeba precyzyjnego namierzania (zwłaszcza laserem – działa tylko w linii widzenia i może osłabnąć w dymie czy mgle) oraz ryzyko uboczne (laser może przypadkiem trafić w oko obserwatora, mikrofale mogą zakłócić również nasze urządzenia). Mimo to, broń skierowanej energii staje się istotnym elementem nowoczesnych systemów antydronowych – już teraz integruje się lasery i HPM z istniejącymi platformami obrony.
Jak widać, wachlarz metod neutralizacji jest szeroki – od środków elektronicznych, przez kinetyczne po energetyczne
Żadna pojedyncza metoda nie jest panaceum. Wiele zaawansowanych systemów C-UAS łączy kilka efektorów, np. najpierw próbują zakłócić dron, a gdy to nie działa – strzelają. Trwają też prace nad efektorami wielokrotnego użytku – np. dron-przechwytywacz może unieszkodliwić kilka celów jeden po drugim, a laser może teoretycznie strącać drony tak długo, jak starczy mu mocy. W kontekście dronów autonomicznych, rosnąć będzie rola metod twardych, bo „miękkie” zakłócanie sygnałów staje się nieskuteczne. Jednak metody twarde niosą większe ryzyko uboczne, co komplikuje ich użycie w środowisku cywilnym.
Nowe kierunki rozwoju technologii antydronowych
Trwający wyścig technologiczny wymusza ciągłe udoskonalanie zarówno dronów, jak i systemów antydronowych. Po stronie dronów widać rosnącą autonomię, wykorzystanie sztucznej inteligencji do nawigacji i unikania zagrożeń, a także koncepcje rojów dronów zdolnych do wspólnego działania. Te same technologie AI są jednak bronią obosieczną – są implementowane również po stronie obrońców. Kilka ważnych trendów kształtuje przyszłość walki z dronami:
- AI w manewrach i przeciwdziałaniu: Drony eksperymentalnie wyposaża się w algorytmy pozwalające im automatycznie unikać ostrzału lub przechwytu – np. wykrywając nadlatujący pocisk i wykonując unik. Choć brzmi to futurystycznie, elementy takiego zachowania już istnieją. To oznacza, że tradycyjne systemy kinetyczne mogą mieć coraz trudniej trafić sprytnie manewrujący cel. Dlatego nowoczesne C-UAS integrują AI do przewidywania trajektorii drona, szybkiego przydzielania celów między wielu obrońców i adaptacyjnego sterowania efektorami. Innymi słowy, „sztuczna inteligencja kontra sztuczna inteligencja” – drony stają się inteligentniejsze w ataku, więc obrona również musi stać się inteligentniejsza.
- Autonomiczne roje vs. zautomatyzowana obrona: Koncepcja roju dziesiątek czy setek małych dronów działających wspólnie przeraża planistów wojskowych, gdyż tradycyjne systemy obrony powietrznej nie są projektowane na taką ilość celów naraz. W odpowiedzi prowadzi się badania nad systemami mogącymi zwalczać wiele celów jednocześnie – np. poprzez strefowe impulsy HPM lub lasery o szerokim polu rażenia, które mogą zneutralizować całą grupę dronów jednym „strzałem”. Testuje się też koncepcje własnych rojów obronnych – czyli wypuszczania „roju kontra rojowi”, gdzie roje przechwytujących dronów walczą z rojem napastników. To jednak rodzi wyzwania z rozpoznaniem swój-obcy i koordynacją takiej bitwy rojów.
- Opracowanie odpornych systemów PNT: Ponieważ drony odchodzą od polegania na GPS, pojawia się potrzeba alternatywnych systemów pozycjonowania, nawigacji i synchronizacji czasu (PNT). Jednym z kierunków są inercyjne jednostki nawigacyjne o jakości wojskowej (np. z żyroskopami światłowodowymi lub kwantowymi), które mają minimalne dryfty i pozwalają długo utrzymać dokładną pozycję bez korekty GPS. Dron z takim systemem może swobodnie działać w środowisku silnego zakłócania GNSS, co czyni go trudniejszym celem. Niestety, to co pomaga dronom atakującym, może też pomóc obrońcom – np. ta sama technologia PNT może służyć naprowadzanym pociskom antydronowym, by te nie potrzebowały GPS do trafienia w cel. Obserwujemy więc postęp po obu stronach.
- Lepsze rozpoznawanie dronów i redukcja fałszywych alarmów: W warunkach cywilnych kluczowe jest odróżnienie np. niegroźnego drona-amatora od drona stanowiącego zagrożenie. Nadzieję daje tu uczenie maszynowe zdolne identyfikować typy dronów po ich sygnaturach – czy to wizualnych, akustycznych, czy radiowych. Już teraz istnieją systemy potrafiące zidentyfikować model drona po sygnale Wi-Fi i jego unikalnym „odcisku”. Dzięki temu w przyszłości system antydronowy mógłby automatycznie rozpoznawać np. „to tylko DJI Phantom użytkownika cywilnego” vs „to nietypowy dron – potencjalnie wojskowy intruz”, co pozwoli adekwatnie reagować. To szczególnie ważne w miastach, gdzie nie brakuje fałszywych obiektów (ptaki, balony itp.). Minimalizacja fałszywych alarmów poprzez inteligentną analizę wieloczujnikową to aktywny obszar prac badawczo-rozwojowych.
- Integracja z istniejącymi systemami obrony i obserwacji: Nowe systemy antydronowe są projektowane tak, by wpiąć je w szerszą sieć – czy to system obrony powietrznej na szczeblu wojskowym, czy np. systemy monitoringu miejskiego. Trendem jest tworzenie scalonych obrazów sytuacji w przestrzeni powietrznej niskiego pułapu, tak aby operatorzy mogli śledzić nie tylko jednego drona, ale cały ruch dronów nad danym obszarem i odróżniać zagrożenia od legalnych operacji. Firmy takie jak Dedrone czy DroneShield oferują platformy programowe, które zbierają dane z różnych sensorów rozlokowanych w mieście i prezentują jednolity obraz z zaznaczeniem tras dronów, przewidywanym miejscem lądowania itp. Taka integracja umożliwi w przyszłości automatyczne przekazywanie informacji – np. system miasta wykryje podejrzanego drona i od razu powiadomi policję lub uruchomi środki przeciwdziałania.
Wyzwania zastosowania systemów antydronowych w czasie pokoju
Choć technologia walki z dronami powstała z myślą o polu bitwy, coraz częściej jej implementacja rozważana jest także w środowisku cywilnym – wokół lotnisk, stadionów, na ważnych imprezach masowych, czy do ochrony infrastruktury krytycznej (elektrowni, zakładów przemysłowych). W czasie pokoju obowiązują jednak liczne ograniczenia prawne i praktyczne, które czynią użycie systemów antydronowych trudniejszym niż na wojnie.
Kwestie prawne: W wielu krajach dron traktowany jest prawnie jak statek powietrzny, a wszelkie działania zakłócające sygnały radiowe czy GPS są ściśle regulowane. Przykładowo w USA tylko wybrane agencje federalne (Departament Obrony, Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Sprawiedliwości i Energii) mają prawo używać środków przeciwdronowych, i to w określonych okolicznościach
Powody to m.in. przepisy o ochronie komunikacji (zakłócanie częstotliwości radiowych jest zabronione), bezpieczeństwie przestrzeni powietrznej (strącanie „statku powietrznego” może być naruszeniem prawa lotniczego) oraz kwestia własności – zestrzelenie drona może być potraktowane jak zniszczenie czyjejś własności. Ponadto pojawiają się obawy o prawo do prywatności i wolności obywatelskie – np. użycie systemów antydronowych wyposażonych w kamery i skanery RF może być postrzegane jako inwazyjne monitorowanie przestrzeni publicznej
W rezultacie wdrożenie technologii antydronowych w mieście wymaga starannego wyważenia interesu bezpieczeństwa z poszanowaniem prawa. Legislacje dopiero próbują nadążyć za rozwojem technologii – trwają prace nad przepisami, które umożliwią służbom skuteczne unieszkodliwianie dronów w sytuacji realnego zagrożenia, ale w kontrolowany sposób, by nie nadużywać tych uprawnień
Bezpieczeństwo i ryzyko uboczne: Użycie środków kinetycznych czy energii skierowanej w środowisku miejskim budzi zrozumiałe obawy o collateral damage. Strącony dron spadający z wysokości może wyrządzić szkody (np. spaść na ludzi, samochody). Strzelanie z broni palnej w mieście jest skrajnością – zabłąkane pociski stwarzają śmiertelne zagrożenie. Dlatego w miastach preferuje się metody „miękkie” lub przechwytujące (jak sieci), ewentualnie drony-ochroniarze, które mogą eskortować podejrzany dron z dala od chronionego obszaru. Lasery dużej mocy w mieście też niosą ryzyko – silna wiązka może odbić się od metalowej powierzchni i np. uszkodzić wzrok postronnych osób. Mikrofale HPM mogą zakłócić nie tylko drona, ale i infrastrukturę (np. sieci Wi-Fi, urządzenia medyczne) jeśli nie są precyzyjnie ukierunkowane. Dlatego w pobliżu infrastruktury krytycznej, jak lotniska czy elektrownie, stosuje się bardzo ostrożne podejście – najpierw detekcja i śledzenie, a decyzje o neutralizacji podejmuje się tylko gdy dron realnie zagraża (np. wlatuje na pas startowy lotniska). W wielu przypadkach najlepszą obroną jest po prostu szybka lokalizacja operatora drona i fizyczne zatrzymanie go – zwłaszcza gdy dron nie jest autonomiczny. Taka taktyka unieszkodliwia zagrożenie bez ryzyka, że spadający dron kogoś zrani.
Środowisko miejskie: Zabudowa miejska to ciężki teren dla systemów antydronowych. Wysokie budynki mogą tworzyć martwe strefy dla radarów i blokować zasięg radiowy (zarówno sygnałów drona, jak i ewentualnych jammerów). Bogate tło wizualne utrudnia kamerom wykrywanie małych obiektów. Ponadto, miasto pełne jest fałszywych alarmów – ptaki, latawce, reklamowe drony legalnie latające z banerami itd. System musi być na tyle inteligentny, by nie wszczynać alarmu za każdym razem, gdy gołąb przeleci nad chronionym budynkiem. Konieczna jest kalibracja stref detekcji – np. utworzenie „strefy zagrożenia” wokół kluczowego obiektu (stadion, ambasada), gdzie każdy dron jest traktowany podejrzliwie, i szerszej strefy obserwacji, gdzie drony są tylko śledzone. W razie wykrycia intruza w centrum miasta, służby muszą też skoordynować reakcję – np. wstrzymać ruch lotniczy (jeśli to lotnisko) albo zabezpieczyć miejsce potencjalnego upadku drona, ewakuować VIP-ów itp. Cała ta logistyka sprawia, że technologia to jedno, a procedury to drugie – kraje muszą wypracować protokoły działania na wypadek zagrożenia dronem, podobnie jak robią to w przypadku alarmów bombowych.
Koszty i dostępność: Zaawansowane systemy antydronowe potrafią być kosztowne, co ogranicza ich powszechne wdrożenie w czasie pokoju. Nie każde miasto stać na zakup radarów i laserów za miliony dolarów do ochrony każdego stadionu czy budynku rządowego. Stąd rośnie zainteresowanie tańszymi, punktowymi rozwiązaniami – jak przenośne detektory i neutralizatory, które można szybko rozstawić w miejscu podwyższonego ryzyka (np. duże wydarzenie publiczne) i potem złożyć. Firmy komercyjne oferują już usługi monitoringu przestrzeni powietrznej – np. montaż czujników na dachu stadionu na czas imprezy masowej wraz z 24/7 centrum monitoringu. W ten sposób jednostki policji czy ochrony mogą wydzierżawić zdolność antydronową zamiast inwestować we własną infrastrukturę. W pobliżu infrastruktury krytycznej częściej instaluje się systemy stałe (np. na lotniskach po incydencie z dronami na Gatwick w 2018 r. zainstalowano dedykowane radary i detektory RF). Nadal jednak obowiązuje zasada minimalnej ingerencji – system ma wcześnie ostrzec, a interwencja kinetyczna to ostateczność.
Przykłady dostawców i rozwój rynku
Rosnące zagrożenie ze strony dronów – od incydentów terrorystycznych po zakłócanie ruchu lotniczego – spowodowało wysyp firm oferujących rozwiązania antydronowe. Warto podkreślić, że jest to branża globalna: technologie te rozwijają zarówno wielkie koncerny obronne, jak i mniejsze startupy specjalizujące się tylko w C-UAS. Przykładowo:
- Duże koncerny zbrojeniowe (jak izraelski Rafael, amerykański Raytheon, Lockheed Martin, Northrop Grumman, brytyjski BAE Systems) integrują zdolności antydronowe w swoich systemach obrony powietrznej. Rafael stworzył system Drone Dome, łączący radar, optykę, zakłócarki i laser o mocy 5 kW do strącania dronów. Raytheon rozwijał wspomniany generator mikrofal Phaser, a także używa kierowanych pocisków (poprawiona wersja rakiet FIM-92 Stinger) do zestrzeliwania dronów. Lockheed Martin testował lądownik LASER ADAM o mocy 10 kW, który z powodzeniem niszczył drony w próbach. Wielkie firmy często skupiają się na rozwiązaniach dla wojska (poligon, pole bitwy), które dopiero z czasem przenikają na rynek cywilny.
- Specjalistyczne firmy C-UAS – jak Dedrone, DroneShield, Black Sage, Fortem, D-Fend, SentryCS i dziesiątki innych startupów – koncentrują się wyłącznie na walce z dronami. Oferują modułowe systemy, które można dostosować do potrzeb klienta. Np. Dedrone dostarcza oprogramowanie DedroneTracker z AI do fuzji danych z sensorów i potrafi identyfikować typy dronów; ponadto we współpracy z firmą Axon oferuje integrację systemu antydronowego z siecią policyjną. DroneShield z Australii produkuje własne czujniki (radary RfOne, detektory akustyczne) oraz zagłuszarki ręczne DroneGun i stacjonarne DroneSentry – ich systemy wykorzystano m.in. do ochrony konferencji G7. Fortem Technologies opracowało radar dopplerowski niewielkich rozmiarów i drona przechwytującego DroneHunter, o czym wspomniano wcześniej. D-Fend Solutions specjalizuje się z kolei w przejmowaniu kontroli nad dronami (cyber-takeover) zamiast ich zestrzeliwania – ich system EnforceAir potrafi przejąć kontrolę nad popularnymi modelami dronów konsumenckich i bezpiecznie posadzić je na ziemi. Sentrycs czy Airsight to firmy oferujące rozwiązania ochrony np. dla więzień czy lotnisk, często łącząc sprzęt różnych producentów w jedną całość.
- Innowacje z sektora wojskowego do cywilnego: Niektóre technologie początkowo opracowane dla armii znajdują zastosowanie w ochronie cywilnej. Przykładem są mobilne systemy antydronowe na pojazdach – takie jak niemiecki Skynex czy australijski EOS Slinger, wyposażone w zdalnie sterowane działko, które mogą chronić konwoje lub bazy wojskowe. Podobne koncepcje, choć z mniejszą siłą ognia, rozważa się dla policji (np. pojazd z systemem zagłuszającym i siatkami do ochrony masowych imprez). Innym przykładem są narzędzia dla strzelców wyborowych – izraelski Smart Shooter opracował celownik „Smash” wykorzystujący widzenie maszynowe, który pomaga żołnierzowi trafić nawet małego drona z karabinu szturmowego. Tego typu rozwiązania mogą trafić do elitarnych jednostek policyjnych na wypadek sytuacji zakładniczych z użyciem dronów itp.
Wszystkie powyższe przykłady pokazują, że rynek technologii antydronowych intensywnie się rozwija i profesjonalizuje. W miarę jak drony stają się integralną częścią nowoczesnego pola walki i krajobrazu bezpieczeństwa wewnętrznego, inwestycje w C-UAS rosną lawinowo. Analitycy przewidują, że w kolejnych latach rozwiązania antydronowe staną się standardowym elementem ochrony ważnych obiektów – tak jak dziś kamery monitoringu czy ogrodzenia bezpieczeństwa.
Zakończenie
Wyścig technologiczny pomiędzy dronami a systemami antydronowymi przyspiesza. Każda innowacja po jednej stronie wymusza kontr-innowację po drugiej. Gdy obrońcy opracowali skuteczne zagłuszarki – drony nauczyły się latać bez GPS i radia. Gdy w odpowiedzi wdrożono zaawansowane radary i AI do detekcji – konstruktorzy dronów mogą sięgnąć po materiały pochłaniające fale czy manewry automatyczne unikające wykrycia. To nieustanny pojedynek „miecza i tarczy” w wymiarze technologicznym. Mimo imponującego postępu, nie ma rozwiązania idealnego: każda metoda obrony ma swoje ograniczenia i może zostać przełamana sprytem lub techniką. Dlatego kluczem jest warstwowa, zintegrowana obrona (łącząca wiele czujników i efektorów) oraz ciągłe usprawnianie systemów wraz z pojawianiem się nowych zagrożeń.
W środowisku cywilnym priorytetem pozostaje zapewnienie bezpieczeństwa przy minimalnej ingerencji – co oznacza rozwój precyzyjnych, inteligentnych systemów zdolnych obezwładnić tylko wrogiego drona, bez zakłócania życia całej okolicy. Wyzwaniem dla rządów jest nadążenie z prawem i procedurami za galopującą technologią, tak aby móc legalnie i skutecznie reagować na incydenty z dronami (których z roku na rok przybywa).
Podsumowując, autonomiczne drony i systemy ich zwalczania to dwie strony tego samego medalu postępu technologicznego. Prawdopodobnie nigdy nie osiągniemy stanu, w którym jedna strona uzyska pełną przewagę – zamiast tego będziemy obserwować kolejne fazy tego wyścigu. Dla społeczeństwa kluczowe jest, by wykorzystywać te technologie odpowiedzialnie: maksymalizując korzyści płynące z dronów (w logistyce, ratownictwie, badaniach) i jednocześnie posiadać zdolność powstrzymania tych, którzy użyliby dronów do wyrządzenia szkody. Technologia jest tutaj sojusznikiem, ale wymaga mądrego zastosowania. W nadchodzących latach z pewnością zobaczymy bardziej autonomiczne, sprytne drony – ale i mądrzejsze, szybsze systemy obrony, oparte na AI, energii skierowanej i sieciocentrycznej architekturze. Wyścig trwa – a stawką jest utrzymanie kontroli nad bezpieczeństwem naszej przestrzeni powietrznej w erze dronów.
Źródła: